Zabiorę Was dziś na wycieczkę. Nie będzie to jednak zwykła wyprawa, a podróż przez szkicownik, który zapełniłam w czasie jednego z wyjazdów do Włoch. Szkicownik był ze mną w marcu tego roku, kiedy to postanowiliśmy znów pojechać do słonecznej Italii.

Lubię tę formę zatrzymywania wspomnień, bo dzięki temu, że każdy rysunek opowiada historię, wystarczy otworzyć szkicownik, by przeżyć ją na nowo.

Zobacz film Sketchbook tour Włochy 2022

A jeśli wolisz formę pisaną, zapraszam do dalszego czytania 🙂

Nasza podróż składała się z trzech etapów. Najpierw zatrzymaliśmy się w Neapolu, następnie pojechaliśmy do Salerno, które było naszą bazą wypadową do zwiedzania Wybrzeża Amalfi, a kilka ostatnich dni spędziliśmy w Rzymie. Było bardzo różnorodnie, bo każde z tych miejsc jest zupełnie inne.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Wulkan Wezuwiusz

Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od wejścia na wulkan Wezuwiusz, który kojarzony jest przede wszystkim z wielkiego wybuchu z 79 roku, podczas którego zniszczone zostały m.in. Pompeje.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny Tekst alternatywny

Na szczyt krateru prowadzi nieutwardzona ścieżka oraz fragment drewnianych schodów. Różnica wysokości pomiędzy wejściem a górną częścią krateru wynosi około 250 metrów, więc wejście nie jest trudne i trwa maksymalnie 30 minut.

Trzeba zdawać sobie sprawę, że w kraterze nie ma lawy, z którą zazwyczaj kojarzymy wulkany. Pomimo tego, Wezuwiusz jest jednym z najbardziej niebezpiecznych wulkanów świata.

Zwiedzanie Neapolu

Pierwsze 3 noce spędziliśmy w Neapolu i muszę przyznać, że to miasto pozytywnie nas zaskoczyło. Przed wyjazdem słyszeliśmy o nim trochę opinii, większość z nich była negatywna, ale postanowiliśmy się nie nastawiać.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Pamiętam doskonale moment, w którym wysiedliśmy na dworcu, poczuliśmy nieprzyjemny zapach, spotkaliśmy podejrzanych ludzi, zobaczyliśmy sterty śmieci, więc pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne. Jednak z każdą kolejną godziną miasto wydawało nam się coraz bardziej interesujące i różnorodne.

Oczywiście, w Neapolu jest bardzo głośno. Mnóstwo ludzi, harmider i mnogość budynków sprawiają, że panuje tu chaos. Oj tak, chaos to najlepsze określenie, ale w Neapolu ma to swój klimat.

Vietri sul Mare

Następnie, wybraliśmy się do miejsca, które było głównym celem naszego wyjazdu i którego odwiedzenie było moim wielkim marzeniem, czyli na Wybrzeże Amalfi. Zatrzymaliśmy się w Salerno, które jest dobrze skomunikowane ze wszystkimi amalfitańskimi miasteczkami.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Pierwszym miasteczkiem, które odwiedziliśmy, jest Vietri sul Mare, które słynie z wyrobu ceramiki. Uwielbiam klimatyczne miejsca, kocham rękodzieło i kolorowe dekoracje, więc wybór był prosty.

W czasie naszego pobytu gubiliśmy się w wąskich uliczkach zabytkowego centrum i zaglądaliśmy do maleńkich sklepików, w których sprzedawana jest majolika i ceramika, a na koniec odpoczęliśmy na ławce z pięknym widokiem.

Pompeje

O odwiedzeniu Pompejów myśleliśmy już, będąc w Neapolu, ale ostatecznie pojechaliśmy tam dopiero z Salerno.

Pompeje to starożytne rzymskie miasto, które zostało zniszczone przez erupcję Wezuwiusza w 79 roku.

Tekst alternatywny Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Jest z tym związany pewien paradoks. Z jednej strony erupcja Wezuwiusza zniszczyła miasto i zabiła wiele osób. Z drugiej jednak przykryła zabudowania kilkumetrową warstwą popiołu i tym samym pozwoliła im przetrwać do naszych czasów w bardzo dobrym stanie.

Będąc w Pompejach, warto pospacerować starożytnymi uliczkami i mieć oczy szeroko otwarte, bo nigdy nie wiadomo co kryje się w kolejnej alejce.

Cetara

Do miasteczek dojeżdżaliśmy autobusem słynną Amalfitaną, czyli jedną z najpopularniejszych i najpiękniejszych dróg we Włoszech. Biegnie wzdłuż wybrzeża od Sorrento do Salerno i dzięki temu jest bardzo malownicza. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że ma mnóstwo zakrętów, na których pojazdy mijają się dosłownie na milimetry. Samochody często muszą się zatrzymywać, żeby autobus mógł przejechać.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Cetara to mała miejscowość we wschodniej części Wybrzeża Amalfi, która pozostaje w cieniu bardziej obleganych przez turystów miejsc. I faktycznie, w marcu spotkaliśmy tam praktycznie samych mieszkańców, więc w sezonie też jest tu pewnie o wiele luźniej, niż w innych miasteczkach.

Od średniowiecza po dziś dzień Cetara jest ważnym ośrodkiem rybackim. Miasteczko słynie z połowów tuńczyka i syropu z anchois. Znajdują się tu domki skupione wokół zabytkowego kościoła zwieńczonego dekoracyjną kopułą i maleńka przystań wypełniona łodziami rybackimi.

Amalfi

Kolejnego dnia pojechaliśmy do stolicy i największego miasta Wybrzeża Amalfi. Amalfi osadzone na górskim zboczu w otoczeniu turkusowego morza, z piękną katedrą, stosunkowo dużą plażą, niewielkim portem, licznymi hotelami i świetnymi restauracjami.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny Tekst alternatywny

Można tu poczuć wakacyjny klimat, poplażować i przy okazji zjeść coś dobrego, powłóczyć się po klimatycznych uliczkach i odwiedzić sklepiki z regionalnymi wyrobami. Można kupić tu m.in. ceramikę, likiery (przede wszystkim limoncello, czyli likier cytrynowy, pochodzący z Kampanii), cytrynowe mydełka, smakołyki oraz sporo popularnych pamiątek.

Positano

O Positano na pewno kiedyś słyszeliście, bo to jedno z pocztówkowych miasteczek, które zamiast zabytków oferuje wspaniałe widoki. Swoją popularność zawdzięcza malowniczemu położeniu. Domki ułożone są kaskadowo nad brzegiem turkusowego morza w otoczeniu gór i skał.

Tekst alternatywny Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Positano jest jednym, wielkim punktem widokowym. Gdzie się nie pójdzie, tam zapiera dech w piersiach. Warto trochę pospacerować, odkrywając coraz to nowe miejsca, bez wcześniej przygotowanego planu.

Wizyta w Positano poza sezonem była doskonałym pomysłem, bo turystów było niewielu i mogliśmy cieszyć się tym pięknym miejscem w spokoju. Oczywiście nie było na tyle ciepło, by kąpać się w morzu. Ale my nie po to tu przyjechaliśmy.

Fiord Furore i Ścieżka Bogów

Furore to naturalny, niewielki fiord z plażą ukrytą między skałami oraz domki „rozrzucone” na zboczach gór. Warto przyjechać tutaj wczesnym popołudniem, bo słońce oświetla plażę tylko przez kilka godzin dziennie.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Po odpoczynku na plaży postanowiliśmy przejść pieszo trasę z fiordu Furore do Ageroli, gdzie rozpoczynała się Ścieżka Bogów. Stwierdziliśmy, że to w końcu tylko 3,5 km. Nie przewidzieliśmy jednego. Trasa biegła cały czas pod górkę i do pokonania mieliśmy kilka kilometrów po tysiącach kamiennych schodów. Na szczęście, towarzyszył nam widok na turkusowe morze. Mogliśmy też podejrzeć zwyczajne życie mieszkańców.


Dotarliśmy w końcu na Ścieżkę bogów, czyli malowniczą pieszą trasę na Wybrzeżu Amalfi, która prowadzi wzdłuż zboczy gór Lattari. Jej przejście zajmuje od 2 do 3 godzin i ma długość około 6,5 km. Po drodze zatrzymywaliśmy się, podziwialiśmy piękne widoki i robiliśmy zdjęcia, więc nie udało nam się przejść całej ścieżki. Plan pokrzyżowały nam też wcześniej wspomniane schody, a powoli zapadał zmrok.

Nie spodziewaliśmy się jednak, że to, co zobaczymy później, przejdzie nasze najśmielsze oczekiwania. Był to najpiękniejszy zachód słońca, jaki widzieliśmy w życiu.

Weekend w Rzymie

Na koniec 2-tygodniowego wyjazdu pojechaliśmy do Rzymu. I to był nasz pierwszy raz w Wiecznym Mieście. Trochę się z nim zapoznaliśmy, powłóczyliśmy się i poczuliśmy jego klimat.

Rzym to miasto sztuki, architektury i kolebka cywilizacji. To tu rodziły się filozofie i teorie polityczne, powstawały najpiękniejsze dzieła i świątynie o proporcjach, które do dziś są synonimem doskonałości. To miejsce przepełnione historią, które trzeba zobaczyć choć raz w życiu.

Z drugiej strony, trzeba mieć świadomość, że Rzym ma swoje problemy. To duże, zatłoczone miasto, pełne turystów i nachalnych sprzedawców. W wielu miejscach można spotkać bezdomnych, a na ulicach leżą śmieci.

Widać kontrast między odrestaurowanymi zabytkami, które odwiedzają rocznie miliony turystów a osobami, które żyją na ulicy kilkanaście metrów dalej. Myślę, że warto o tym wiedzieć, ale nie warto z tego powodu rezygnować z wyjazdu do Rzymu, bo ma on do zaoferowania mnóstwo atrakcji.

Tekst alternatywny
Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Panteon, Koloseum, Fontanna fi Trevi, Forum Romanum, Piazza Navona, Schody Hiszpańskie Bazylika i Plac św. Piotra w Watykanie oraz Muzea Watykańskie to tylko niektóre z zabytków, które warto zobaczyć, będąc w Rzymie.

Jako, że w Rzymie spędziliśmy tylko kilka dni, nie udało nam się zwiedzić wszystkich zabytków, ale od początku takie było nasze założenie. Planujemy jeszcze tu wrócić i to pewnie nie raz. W czasie naszego pobytu w Rzymie spacerowaliśmy po mieście i odkrywaliśmy coraz to nowe zakątki i poznawaliśmy nowe ulubione miejsca.

Myślę, że nie warto planować, że zobaczy się wszystko w czasie jednego wyjazdu, tylko wybrać miejsca, które najbardziej nas interesują i odwiedzić je bez pośpiechu. Wtedy najwięcej wyniesiemy z takiego wyjazdu i aż tak się nie przemęczymy. Choć trzeba zdawać sobie sprawę, że w Rzymie robi się sporo kroków, nawet jeśli pomiędzy poszczególnymi zabytkami poruszamy się metrem.

Tekst alternatywny Tekst alternatywny
Tekst alternatywny

Koloseum to jeden z ważniejszych i najbardziej obleganych rzymskich zabytków. Amfiteatr ten wzniesiono w rekordowo krótkim czasie, bo zaledwie w ciągu kilku lat. Był darem dla ludu rzymskiego.

Budynek jest naprawdę ogromny! Ma eliptyczny kształt i mierzy 188 metrów, przy 48 metrach wysokości. Szacuje się, że jednocześnie mogło w nim siedzieć około 50 tysięcy osób. W celu skutecznego przepływu widzów budynek posiada 80 wejść. Koloseum naprawdę robi wrażenie i jest jednym z moich ulubionych rzymskich zabytków.


Zachęcam Was do subskrybowania kanału Poznaje Kraje na Youtubie, żeby być na bieżąco z kolejnymi podróżniczymi i rysunkowymi treściami 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.